Aktualna lektura

Dziś już ostatni dzień majowego wyzwania blogowego u Uli, po raz kolejny miał to być wpis fotograficzny. Na zdjęciu miałyśmy przedstawić naszą aktualną lekturę. 





Na początek jednak chciałabym napisać kilka słów o moim czytaniu ;) 
Niestety muszę przyznać, że w ostatnim czasie mało czytam, zdecydowanie za mało. Wynika to oczywiście z braku czasu, czego bardzo żałuję, ponieważ lubię czytać, kiedyś pochłaniałam książki nałogowo, zdarzało się, że czytałam kilka na raz i znajomi pytali czy nie mieszają mi się wątki ;) No ale kiedyś nie było internetu, blogowania, gotowania, robienia i obrabiania zdjęć, które to zajęcia zabierają mnóstwo czasu, który niegdyś przeznaczałam na czytanie. Gdy pod koniec zeszłego roku byłam chora i leżałam w domu wróciłam do dawnego czytania, pochłaniałam średnio jedna książkę na dobę i było mi z tym tak dobrze ;) Chyba muszę częściej chorować ;) 

Ponadto wydaje mi się, że mała ilość książek, które czytam wynika z tego iż nie jestem na bieżąco z nowościami, nie wiem co dobrego można by przeczytać (mam nadzieję, że gdy przejrzę dzisiejsze wpisy innych blogerek, ta sytuacja się zmieni i znajdę co najmniej kilka ciekawych pozycji do przeczytania). W domu mama kupowała mnóstwo książek (nadal to robi), a ja zazwyczaj chwytałam to co już przeczytała i twierdziła, że warte jest zajrzenia. Obecnie nie mam tej możliwości, nie mam też od kogo pożyczyć książek i muszę przyznać, że bardzo mi tego brakuje (to niestety jedna z wad życia na emigracji, z dala od domu, rodziny i znajomych, ale o tym napiszę kiedyś w osobnym wpisie;)). 
Nie mam też fizycznego dostępu do książek, a przed kupieniem książki lubię ją obejrzeć (nawet gdy nie ma obrazków;)). 
Z drugiej strony ogromna dostępność do wersji elektronicznych powinna rozwiązać ten problem, jednak mimo wszystkich zalet czytników e-bookow, wolę wziąć do ręki papierową książkę ;) Powinnam wybrać się do biblioteki, bo podobno w tutejszych wypożyczalniach jest sporo polskich książek i to nawet nie jakichś staroci, a całkiem nowych pozycji. Kartę do biblioteki wyrobiłam kilka lat temu, ale jeszcze nie miałam okazji z niej skorzystać. Ale wstyd :( 

To jeżeli chodzi o polskie książki, chciałabym jeszcze napisać kilka słów o czytaniu po angielsku (czy w jakimkolwiek innym języku, w zależności od tego gdzie mieszkacie, czy jakiego się uczycie). Muszę przyznać, że stosunkowo niechętnie sięgam po anglojęzyczne książki, szczególnie powieści, jakoś nie mam cierpliwości do ich czytania, które idzie zdecydowanie za wolno. Wyjątkiem są poradniki, przewodniki, książki tematyczne, popularnonaukowe dotyczące moich zainteresowań, choć też nie wszystkie. Wiem, że powinnam czytać po angielsku o wiele więcej, wtedy zdecydowanie szybciej przyswajałabym ten język, ale po pierwsze nie chce mi się, a po drugie nie mam na to czasu. Poza tym czytanie i nie rozumienie połowy mija się z celem, a czytanie książki ze słownikiem też nie jest zbytnio porywające. Dlatego do czytania w oryginale podchodzę sceptycznie, choć wiem że nie powinnam;) Ciekawa jestem czy Wy czytacie książki w innych językach? 

I na koniec rozwiązanie dla leniwych - audiobooki. To moje odkrycie sprzed kilku lat. Siedząc w pracy i klikając w komputer całymi dniami słuchałam książek. Dzięki temu znacznie nadrobiłam zaległości książkowe, jednak nie wszystkie nowości były dostępne - słuchałam głównie dość starych książek, klasyki, mimo to świetnie się bawiłam, a czas w pracy mijał o wiele szybciej. Ostatnio jednak nie mam nawet ochoty na słuchanie książek, zdecydowanie bardziej pochłaniają mnie inne sprawy, bynajmniej nie praca ;) Jednak to właśnie dzięki audiobookom wpadłam na pomysł założenia bloga Historie z rowerem w tle, podczas słuchania książki J. K. Jerome "Trzech Panów na Rowerach" (lekka i zabawna opowiastka w sam raz do przeczytania latem - polecam), jest to kontynuacja jego pierwszej książki, być może bardziej znanej, a z pewnością o wiele bardziej zabawnej "Trzech Panów w Łódce"

Również moja aktualna lektura związana jest z tym blogiem, czytam ją, zbieram materiały, których z pewnością będzie na co najmniej kilka wpisów ;) Książka "Bicycle: The History" David V. Herlihy (akurat po angielsku, ale jest napisana przystępnie i wiąże się z moimi zainteresowaniami) to spora cegła, w której w bardzo szczegółowo omówiono powstanie i historię roweru, jego rodzaje, trudności techniczne, rozważania dotyczące bezpieczeństwa pierwszych bicykli i przedstawiono także ich rozwój zarówno w Ameryce jak i w Europie. Wszystko to zilustrowane dużą ilością zdjęć, grafik i rysunków, starych reklam i plakatów - jednym słowem wszystko to co lubię :) Myślę, że książka może być ciekawa dla każdego, kto choć trochę interesuje się rowerami i ich historią, która, choć niezbyt długa, jest na prawdę fascynująca, szczególnie gdy brać pod uwagę kobiety i ich dążenie do emancypacji. Jeżeli chciałybyście poczytać na ten temat nieco więcej odsyłam was na Historie z rowerem w tle do wpisu Rower, a emancypacja kobiet, a już wkrótce pojawią się kolejne wpisy z tej serii. 


A co Wy czytacie?

Pozdrawiam!

Etykiety: , , ,