Wziac sie za siebie na wiosne - wiecej ruchu

Jak pisalam wczesniej - zamierzam wziac sie za siebie. Poprzednio pisalam glownie o moim problemie z porannym wstawaniem. Powoli, powoli staram sie doprowadzic to do normy, aby ustabilizowac rytm dnia. Gdy to juz mi sie uda, bedzie latwiej przejsc do kolejnego etapu - regularnych cwiczen.

Chcialabym nabrac formy i stracic troche, zupelnie mi zbednych, kilogramow. Moc znowu zalozyc moje ulubione koszulki i nie czuc sie w nich nieswojo, wiedzac ze tu i owdzie zbytnio mnie opinaja. Poza tym szykuja sie wakacje i fajnie bylo by na plazy nie wygladac jak wieloryb wyrzucony przez fale ;) 
Moim najwiekszym problemem jest niestety brak motywacji :( 
Macie moze jakies sprawdzone sposoby, aby ruszyc cztery litery  sprzed komputera i zaczac cwiczyc?




Niestety mam siedzaca prace biurowa, a to nie sprzyja spalaniu kalorii - wrecz przeciwnie! Taka praca to najwieksze zlo i przyczyna odkladania sie tluszczyku. 

Dlatego tez postanowilam cwiczyc!  

Od jakiegos czasu mam karnet na silownie (gym), ale nie znajduje czasu/checi/ochoty, aby tam chodzic. Jest to kompletnie bez sensu, bo place za cos z czego w ogole nie korzystam, dlatego tez jednym z moich wiosennych postanowien, ktore pojawilo sie rowniez na mojej liscie rzeczy do zrobienia w 2014, jest regularne uczeszczanie na silownie. Niestety w pierwszym kwartale tego roku nie udalo mi sie tego postanowienia dotrzymac. Mam jednak zamiar to zmienic i w ktoryms kolejnym poscie pokazac Wam jak ta moja silownia wyglada i co zazwyczaj trenuje.


Ostatnio kupilam tez skakanke i planuje zrobic z niej uzytek. Jest to swietny przyrzad - tani, maly i mozna z niego korzystac praktycznie wszedzie. Wychodze wieczorem na podworko i skacze przez kilkanascie minut i musze przyznac ze od razu mam lepsze samopoczucie. W kolejnym poscie napisze Wam wiecej o skakance i o tym jak zaczac skakac. 

Zastanawiam sie takze nad bieganiem, kiedys troszke probowalam, ale oczywiscie wygralo lenistwo i zaniechalam joggingu. Nie chcialabym w tej kwestii nic obiecywac i zarzekac sie, ze tak oczywiscie, zaczne biegac regularnie, najlepiej 3 razy w tygodniu;) Zastanawiam sie i zamierzam sprobowac, czy mi sie udalo, powiem Wam za jakis czas.

Nie jest jednak tak, ze w ogole sie nie ruszam - codziennie jezdze do pracy rowerem, bez wzgledu na pogode. Nie jest to duzy dystans, raptem 5 kilometrow rano i 5 wieczorem, ale to zawsze cos. Poranne pedalowanie skutecznie mnie dobudza, choc zdarza sie, ze jadac rano zamykaja mi sie oczy;) Taka niewielka dawka wysilku pozytywnie wplywa na organizm, ktory zaczyna sobie spalac kalorie, gdy ja siedzie juz za biurkiem. Wieczorem jest podobnie, moge rozruszac zesztywniale po calym dniu siedzenia stawy. 
Gdy dni jeszcze troche sie wydluza, zamierzam po pracy wybierac sie na przejazdzki po miescie, a w piatki, kiedy moge wyjsc z pracy o 12, na dluzsze wycieczki poza miasto. 



A Wy jaki rodzaj ruchu preferujecie? Macie jakies sprawdzone, efektywne cwieczenia? Piszcie! 

A w kolejnym poscie z tej serii napisze cos o zmianie nawykow zywieniowych, poniewaz nie chcialabym nazywac tego zbyt drastycznie "dieta", poza tym slowo to ma pejoratywne znaczenie i zwyczajnie zle sie kojarzy ;) 

Pozdrawiam! 

Etykiety: