Marazm

Jakies lenistwo mnie ogarnelo, ktore calkowicie odebralo mi wene. Po prostu do niczego sie nie nadaje, a juz do pisania w szczegolnosci. Nie moge skupic mysli, czuje ze mam pustke w glowie, a sklecenie jednego sensownego zdania, to zadanie zdecydowanie przekraczajace moje obecne mozliwoscie umyslowe.
Dlatego tez na blogach cisza.
Chyba dopadla mnie jakas zimowa handra, a to wszystko z pewnoscia przez brak slonca, na szczescie powolutku, powolutku dni sie wydluzaja :)
A moze to wina smiertelnie nudnej pracy, ktora wysysa ze mnie cala energie i entuzjazm. Jak to jest, ze bedac w pracy, zasypiam na siedzaco i nie wiem jak przetrwac te 8 godzin, a gdy wracam do domu odechciewa mi sie spac i mam sile i ochote, aby cos podzialac? Tak bardzo chcialabym robic cos bardziej ambitnego, jednak, jak uslyszalam dzis w radio, bezrobocie rosnie, trzeba wiec trzymac sie tej pracy, skoro jest, a pensja regularnie wplywa na konto, mimo ze to conajmniej 8 godzin wycietych z zyciorysu. Przychodzac do pracy, sprawdzam ile godzin zostalo do wyjscia, a w poniedzialek juz mysle o nastepnym weekendzie.
Masakra.


Etykiety: ,