Praca.
Normalny, nudny tydzień, w czasie którego jednyną rzeczą na którą czekam i która pozawala mi nie zwariować jest środa, bo to połowa tygodnia, a potem już z górki do weekendu.
Pogoda.
Jesień zaczęła się na do dobre. W poniedziałek strasznie lało cały dzień i temperatura znacznie spadła. Natomiast dziś jest słonecznie, choć chłodno. Rano czuć powiew zbliżających się chłodów i niezbyt odległej zimy. Wiatr zdarł z drzew wszystkie liście.
Dom.
Po powrocie z pracy nic mi się nie chce, głównie siedzę na kanapie, oglądam TV lub relaksuję się przy komputerze, nie robiąc jednak nic konkretnego, a powinnam. Mam masę rzeczy do zrobienia, przygotowania, poprawienia, napisania... a tu nic, jedno wielkie NIC. Trochę gotuję, ale wieczorem to ani nie chce się zbytnio mieszać w kotłach, a jak już coś uważę, to zdjęcia wychodzą kiepskie, bo brak naturalnego światła, a to jeść się odechciewa, bo późno i tak cały czas coś . I taki jakiś chyba jesienny marazm zaczyna mnie ogarniać. Wracam do domu - ciemno. Jesień na całego:(
Etykiety: codzienność, dom, pogoda, praca