Środa jak poniedziałek

Pierwszy dzień w pracy, po czterodniowej przerwie, to koszmar. Nie można się odnaleść i wkręcić w normalny rytm, na szczęście mam wrażenie że jest poniedziałek, a tak naprawdę to środa już za mna i zstały tylko dwa dni;) Na dodatek byłam zmęczona, niewyspana i bolała mnie głowa. Sąsiedzi zafundowali mi prawie bezsenną noc próbując łóżkiem przebić się do mojego mieszkanka;)Rano jadąc do pracy rowerem zmokłam, a wracając zmarzłam - to już zdecydowanie jesień i nie piękna, słoneczna, ale deszczowa, wietrzna i szarobura. Rano, gdy próbuję się obudzić jest ciemno i ponuro, wieczorem wcześnie robi się ciemno:( Brr, nie mam pomysłu jak przetrwać tę najgorszą porę roku. Póki co leżę na kanapie zawinięta w kocyk, spijam gorącą herbatkę, i myślę... byle do wiosny;)

Etykiety: